Aby wyjaśnić okoliczności sprowadzenia relikwii św. Floriana do Krakowa należy nie tylko poddać krytycznej analizie współczesne wydarzeniom teksty źródłowe, które wspominają o interesujących nas wydarzeniach. Trzeba bowiem cały problem widzieć w szerszym kontekście, a to oznacza przypomnienie ówczesnej sytuacji kościoła w podzielonym państwie Piastów i w podzielonym na dwie obediencje Kościele powszechnym.
W Roczniku kapituły krakowskiej znajdujemy pod rokiem 1184 zapiskę następującej treści; Sanctus Florianus martir per Egydium episcopum Mutinensem apportatur et per Gedconem episcopum Cracoviensem devotissime suscipitur. Inne roczniki przesunęły tę datę o jeden rok i w ten sposób utrwaliły opisywane tu wydarzenia pod rokiem 1185. Z kolei Kalendarz katedry krakowskiej zanotował pod datą 10 marca 1185 roku poświęcenie ołtarza pod wezwaniem świętego Floriana w katedrze wawelskiej. Prawdopodobnie około tej daty rozpoczęto również realizację wielkiego przedsięwzięcia; dużej fundacji sakralnej w postaci kolegiaty pod wezwaniem świętego Floriana. Była ona zapewne wspólnym dziełem księcia krakowskiego i miejscowego biskupa. Jej uroczysta konsekracja miała miejsce w 1216 roku. Wspomniana kolegiata, po lokacji miasta Krakowa znalazła się poza jego murami, a z czasem uformował się wokół niej zespół osadniczy, który w 1366 roku otrzymał prawa miejskie. Osada ta, aż po czasy nowożytne nazywana była Florentia na cześć świętego patrona kolegiaty. Warto jeszcze wspomnieć, że w 1185 roku możny i wpływowy ród małopolskich Bogoriów, nie bez udziału księcia krakowskiego funduje opactwo cysterskie w Koprzywnicy nieopodal Sandomierza. Obok tradycyjnego dla Cystersów wezwania maryjnego pojawia się tam również wezwanie świętego Floriana.
Przedstawiony wyżej ciąg wydarzeń układa się w logiczną całość. Mamy więc najpierw sprowadzenie relikwii z Italii dokonane przez papieskiego wysłannika, następnie ich uroczyste przyjęcie w Krakowie przez biskupa, a zapewne i księcia, wreszcie na końcu pobożne fundacje ich obu, które miały przyczynić się do rozpropagowania w Małopolsce kultu bliżej nieznanego tu świętego.
Warto uświadomić sobie, że w Krakowie przyjmowano szczątki świętego bliżej nieznanego, można nawet powiedzieć świętego bez własnej biografii, jednego z wielu wczesnochrześcijańskich męczenników, jak przekazała to późna stosunkowo tradycja. Ale trzeba też pamiętać, że ówczesna katedra krakowska była bardzo uboga w relikwie. Każde więc ciało świętego podnosiło znakomicie prestiż kościoła katedralnego.
Należałoby teraz zapytać źródeł o genezę tej translacji i spróbować określić cele jakie przyświecały biskupowi i księciu, którzy podjęli starania o zdobycie doczesnych szczątków nieznanego bliżej świętego. Trzeba też zapytać jakie cele zamierzał osiągnąć ówczesny papież Lucjusz III, który pozytywnie odpowiedział na prośby płynące z dalekiego Krakowa. Aby zrozumieć ową translację i wszystkie jej okoliczności należy cofnąć się trochę w czasie i przedstawić pokrótce sytuację Kościoła w ówczesnej Polsce i sytuację papiestwa.
Historyk z pewnym zdziwieniem stwierdza, że kontakty polskiego Kościoła ze Stolicą Apostolską ustały nagle w latach pięćdziesiątych. Przerwa ta trwała aż do 1180 r., a więc ponad dwadzieścia lat. Przyczyny zerwania kontaktów należy upatrywać w ówczesnej sytuacji papiestwa i bardzo ścisłych związkach Kościoła polskiego z cesarstwem.
W 1159 r. doszło do podwójnej elekcji papieża. Wybranemu Aleksandrowi III (1159-1181) przeciwstawiono cesarskiego kandydata Wiktora IV (1159 – 1164). Na synodzie w Pawii, zwołanym w 1160 r. z inicjatywy cesarza, episkopat polski opowiedział się po stronie Wiktora IV i złożył mu obediencję. Konsekwentnie popierał również jego następców będących konkurentami Aleksandra III: Paschalisa III, Kaliksta III i Innocentego III. Taka polityka Gniezna wobec Stolicy Apostolskiej miała swoje źródła w bliskich kontaktach książąt polskich z cesarstwem i wynikała z pewnego konserwatyzmu Kościoła polskiego, co wiązało się z niechętnym stosunkiem części episkopatu do reform gregoriańskich forsowanych przez Aleksandra III.
W owym czasie wielki wpływ na życie Kościoła polskiego wywierał płocki ośrodek kościelny z biskupem Wernerem na czele. Był on zwolennikiem dawnego modelu stosunków między księciem a klerem, a przy tym dążył do ściślejszego związania Polski ze Sztaufami w ramach jednego uniwersalnego imperium. Szerzył imperialne kulty nowych świętych, które miały ewidentnie antypapieski wydźwięk. Prawdopodobnie sprowadził do Płocka relikwie kanonizowanego w 1146 r. cesarza Henryka II i relikwie św. Zygmunta. Mógł być również zwolennikiem kultu Karola Wielkiego, kanonizowanego w 1165 r. z woli Fryderyka Barbarossy. Z postawą biskupa płockiego szła w parze postawa gnieźnieńskiego ośrodka kościelnego, który, przywiązany do idei jedności państwa oraz ulegający wpływom bawarsko-frankońskim i mozańskim, zachowywał daleko idącą wstrzemięźliwość wobec reform gregoriańskich.
Dopiero klęska cesarza Fryderyka Barbarossy w walce z ligą lombardzką i ostateczna likwidacja schizmy papieskiej w 1178 r. stwarzały możliwości unormowania stosunków między Kościołem polskim i papiestwem. Niejako w tle wspomnianych wyżej wydarzeń – niemal równolegle z nimi – zachodziły ważne zmiany w państwie piastowskim. W 1177 roku książę Mieszko III Stary panujący w Krakowie od czterech lat utracił tron na rzecz swego najmłodszego brata Kazimierza Sprawiedliwego. Nowy książę krakowski objął władzę dzięki poparciu udzielonemu mu przez biskupa krakowskiego Gedkę. Ten jeden z najwybitniejszych przedstawicieli Kościoła polskiego w XII wieku, bohater kroniki Mistrza Wincentego Kadłubka, był konsekwentnym przeciwnikiem rządów Mieszka III Starego. Upadek pryncypackich rządów Mieszka zmieniła w zasadniczy sposób sytuację w kraju. W przeszłość odchodziły zasady senioratu zawarte w statucie Bolesława Krzywoustego. Elity polityczne zakwestionowały instytucję księcia zwierzchniego opowiadając się za dziedziczeniem księstw. Około 1181 roku w Polsce zaczęły się kształtować dwa równorzędne ośrodki władzy; w Krakowie i w Poznaniu. Oznaczało to faktyczny podział państwa na dwa dominujące księstwa piastowskie.
Nowy układ sił na scenie politycznej nie pozostawał bez wpływu na polską organizację kościelną. Nie doszło wprawdzie do jej podziału na dwie odrębne organizacje, ale wydarzenia polityczne sprawiły, że rola biskupa krakowskiego wzrosła niepomiernie.
W omawianym czasie ambicje krakowskiego ośrodka kościelnego skupionego wokół biskupa Gedki otworzyły nowy rozdział w stosunkach papiestwa z Kościołem polskim. Biskup krakowski gotów był zaakceptować reformy w Kościele powszechnym i przenieść je na grunt lokalny. Bazując na poparciu papiestwa chciał na nowo ułożyć stosunki lokalnego Kościoła z władzą państwową, nie zważając nawet na arcybiskupstwo gnieźnieńskie. Podział państwa na dwa księstwa sprzyjał w tym wypadku jego koncepcjom.
W 1180 r., po znanym zjeździe łęczyckim, biskup krakowski zwrócił się do papieża Aleksandra III z prośbą o zatwierdzenie podjętych tam postanowień. Episkopat uzyskał wówczas obietnicę ograniczenia nadużyć, których dopuszczali się książęcy funkcjonariusze i możni w dobrach kościelnych.
Nie ulega wątpliwości, że to biskup krakowski był głównym orędownikiem zjazdu. Jest bardzo charakterystyczne, że biskupom nie wystarczał dokument Kazimierza Sprawiedliwego, skoro podjęto starania o papieską konfirmację łęczyckich postanowień. Nie można wykluczyć, że biskup krakowski sam zabiegał z dobrym skutkiem u papieża Aleksandra III o odpowiedni dokument w tej sprawie. Papieska bulla konfirmacyjna adresowana była do księcia Kazimierza Sprawiedliwego, ale znalazła się w archiwum kapituły krakowskiej. Miejsce jej przechowywania jest więc bardzo wymowne.
Nie może więc dziwić, że za następcy Aleksandra III, papieża Lucjusza III (1181-1185), biskup krakowski podjął starania o to, aby w Krakowie znalazły się relikwie św. Floriana, męczennika rzymskiego. Ich uroczyste sprowadzenie z Bolonii, połączone z obecnością w Krakowie papieskiego przedstawiciela, kanonika Idziego, późniejszego biskupa Modeny i arcybiskupa Rawenny, przydawało bez wątpienia blasku katedrze wawelskiej. Otrzymywała ona bowiem w darze od papieża doczesne szczątki świętego męczennika. Nie bez znaczenia był przy tym fakt, że do Krakowa przywoził je papieski przedstawiciel. Otrzymane przez biskupstwo krakowskie relikwie świętego były czytelnym dowodem dobrych stosunków między biskupem i Stolicą Apostolską. Również wymowa ideowa relikwii męczennika związanego z Rzymem była zupełnie inna niż relikwii świętych królów sprowadzanych wcześniej do Płocka.
Logiczną konsekwencją posiadania tak cennych relikwii w katedrze krakowskiej powinien być ich kult. Wspomniane wyżej wezwania kolegiaty i opactwa świadczą, że odgórnie podjęto próbę wykreowania takiego właśnie kultu.
Dzięki staraniom o relikwie świętego Floriana biskupstwo krakowskie umocniło bezpośrednie kontakty ze Stolicą Apostolską. Należy to uznać za działanie bardzo ważne. Nie ulega wątpliwości, że podniosły one prestiż i znaczenie miejscowego biskupa. Po śmierci Gedki w 1186 roku jego następca biskup Pełka udał się do papieża, by otrzymać z jego rąk sakrę biskupią. Był to wyraźny znak nowych czasów. Przy okazji konsekracji biskupstwo krakowskie otrzymało w 1186 r. bullę protekcyjną. Różniła się ona w zasadniczy sposób od tego typu papieskich przywilejów, którymi cieszyły się już inne polskie biskupstwa.
Mocą papieskiego przywileju biskupi krakowscy mieli zajmować, tak jak dotychczas, pierwsze miejsce w episkopacie po metropolicie gnieźnieńskim i tylko im przysługiwało prawo konsekrowania arcybiskupa gnieźnieńskiego. Uzyskane uprawnienia dotyczące wyłącznego prawa erygowania nowych kościołów w diecezji oraz występowania przeciwko wszystkim – nie wyłączając księcia i metropolity – naruszającym prawa ekonomiczne biskupa dawały krakowskiemu ordynariuszowi pełną jurysdykcję w jego diecezji. Papieski przywilej umacniał niewątpliwie nurt reformatorski w Kościele polskim i był zgodny z programem reform, które niedługo później miał zacząć wprowadzać arcybiskup Henryk Kietlicz.
Taki był efekt starań o relikwie świętego Floriana. Dwa lata po sprowadzeniu relikwii zmarł biskup Gedko, główny promotor kultu. Jego następcy nie udało się uczynić ze świętego Floriana patrona całej Polski. W ówczesnych realiach politycznych było to niemożliwe. W nowych warunkach Kościół krakowski podjął próbę reaktywowania kultu własnego biskupa męczennika – św. Stanisława. Tradycja jego męczeńskiej śmierci uwieczniona w kronice mistrza Wincentego Kadłubka, następcy Pełki na biskupstwie krakowskim, była łatwiejsza do wpisania jej w dzieje monarchii piastowskiej niż męczeństwo wczesnochrześcijańskiego świętego rzymskiego.
Stanisław Szczur
Uniwersytet Jagielloński