W liturgiczne święto św. Floriana Męczennika Mszy świętej w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach przewodniczył ks. prałat Grzegorz Szewczyk. Proboszcz parafii św. Floriana w Krakowie sprawował Eucharystię w intencji wszystkich, którym patronuje Męczennik: strażaków, hutników oraz Kominiarzy – ludzi ciężkiej pracy.
W intencji strażaków
W liturgiczne święto św. Floriana Męczennika (4 maja 2020 roku) Mszy świętej w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach przewodniczył ks. prałat Grzegorz Szewczyk. Proboszcz parafii św. Floriana w Krakowie sprawował Eucharystię w intencji wszystkich, którym patronuje Męczennik: strażaków, hutników oraz Kominiarzy – ludzi ciężkiej pracy.
Ks. Szewczyk przypomniał, że odczytanym dziś fragmencie Ewangelii usłyszeliśmy dwa razy słowa: „Nie bójcie się”. – Wiemy, że uczucie lęku wpisane jest głęboko w egzystencję człowieka. Rodzi się ono w obliczu niebezpieczeństw, kataklizmów, naturalnych katastrof, a także wobec przemocy i zagrożeń, których źródłem jest często, drugi człowiek. Lękamy się o własne życie i mienie. Lękamy się o naszą przyszłość, doświadczając kruchości i niepewności człowieczego losu. Lękamy się w obliczu choroby i śmierci, niestety czeto teraz odczuwamy lęk w okresie pandemii, bo lękamy koronawirusa. Lękamy się również o naszych najbliższych, o ich los o ich zdrowie – mówił i dodawał, że dzisiejsza Ewangelia wychodzi naprzeciw naszym obawom. – Jezus mówi:. „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle”. Oto pełna odpowiedź na nasze lęki. Uczniowie Jezusa żyją w świecie, w którym istnieje zło i grzech, przemoc i prześladowanie. On sam – nasz Pan – doświadczył nienawiści, przemocy, cierpienia i śmierci. Odniósł jednak radykalne zwycięstwo nad mrocznymi siłami zła i obiecał udział w tym zwycięstwie wszystkim, którzy pójdą za Nim i przyjmą Jego Ewangelię, jako program życia i działania. Dlatego powinniśmy się bać tylko jednego: zatracenia własnej duszy, czyli oderwania się od Jezusa, zejścia z drogi, którą On nam wytyczył, i w konsekwencji nie dotarcia do celu naszej ziemskiej wędrówki – do Bożego, wiecznego królestwa życia i miłości.
Dawanie świadectwa Jezusowi i Jego Ewangelii jest wpisane w życie chrześcijanina. Za to świadectwo, za to przyznawanie się do Jezusa, trzeba czasem zapłacić wysoką cenę. Mówią o tym całe dzieje Kościoła. W tym świetle odczytujemy dzisiaj słowa naszego Pana: „Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” – podkreślił.
Kaznodzieja przypomniał postać św. Floriana, oficera armii cesarskiej, który nie wahał się pospieszyć z pomocą i pokrzepić prześladowanych chrześcijan w IV w. za czasów Dioklecjana. – Nie wahał się wyznać swojej wiary, przynależności do wspólnoty Kościoła. Przyznał się przed ludźmi do Jezusa Chrystusa. Nie wycofał się. Nie zdezerterował. Nie poszedł na żaden kompromis. Zapłacił za to najwyższą cenę. Zniósł wszystkie tortury i zakończył życie z zawieszonym u szyi kamieniem w wodach rzeki Enns. To wszystko dokonało się ponad tysiąc siedemset lat temu, w 304 roku, ale nadal przemawia do naszej wyobraźni, do naszych serc. Kościół, jako wspólnota pamięci, przechowuje takie cenne świadectwa wierności i miłości swoich synów i córek. Świadczą one bowiem o tym, że Ewangelia to żywe słowo, zdolne dotrzeć do głębi serca człowieka i uczynić go zdolnym do uczynienia ze swego życia daru dla Boga i dla bliźnich. Taką wymowę i taką wartość ma męczeńska śmierć świętego żołnierza Floriana. Usłyszał on i potraktował dosłownie słowa św. Pawła z odczytanego dziś Listu do Tymoteusza: „Weź udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa” – zauważył kapłan.
Te słowa odnoszą się również do nas – mówił dalej ks. Grzegorz Szewczyk. – Każda i każdy z nas może i powinien uczestniczyć w trudach budowania świata bardziej sprawiedliwego i solidarnego, bardziej ludzkiego, a więc i bardziej Bożego. Każdemu z nas konkretne, życiowe powołanie wyznacza zakres obowiązków i odpowiedzialności w przestrzeni życia osobistego i rodzinnego, zawodowego i społecznego. Dzisiaj w sposób szczególny i z wdzięcznością myślimy o strażakach, których patronem jest św. Florian. Ich służba uosabia najpiękniejsze wartości podejmowania trudnych wyzwań, zmagania się z przeciwnościami losu, spieszenia z pomocą zagrożonym braciom i siostrom, i to niejednokrotnie z narażeniem własnego życia. Jesteśmy im za to wdzięczni! Jesteśmy wdzięczni rodzinom strażackim, które ich wspierają w tak ważnej i potrzebnej służbie.
Kończąc homilię, kaznodzieja powiedział: – Dzisiaj w święto św. Floriana, zgromadzeni na sprawowanie Eucharystii, tu w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia i wszyscy, którzy się z nami łączą dzięki transmisji telewizyjnej, jako wyraz naszego podziękowania, chcemy modlić się za Strażaków z Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej, którzy zawsze są gotowi do pełnienia służby w miastach i wioskach w całej Ojczyźnie. Piękną tradycją jest, że strażacy przybywają każdego roku 4 maja do Bazyliki św. Floriana, by przy relikwiach świętego Męczennika wypraszać błogosławieństwo na cały rok. Ta tradycja w ostatnich latach jest bardzo ożywiona, pielęgnowana i za to wielkie dzięki strażakom. Modlimy się jeszcze za ludzi ciężkiej i niebezpiecznej pracy: za Hutników, Kominiarzy, których święty Florian jest także patronem i prosimy, aby święty Męczennik miał ich w swej szczególnej opiece, strzegł ich i ochraniał. Módlmy się za nas samych, byśmy byli odważni, mężni i zawsze gotowi do dawania świadectwa wiary Chrystusowi, jak to uczynił, nasz Patron św. Florian.
{gallery}_aktualnosci-2020/20200504-lagiewniki{/gallery}
Publikujemy pełną treść homilii ks. prałata Grzegorza Szewczyka
W odczytanym przed chwilą fragmencie Ewangelii usłyszeliśmy dwa razy słowa: „Nie bójcie się” (Mt 10, 28. 31). Wiemy, że uczucie lęku wpisane jest głęboko w egzystencję człowieka. Rodzi się ono w obliczu niebezpieczeństw, kataklizmów, naturalnych katastrof, a także wobec przemocy i zagrożeń, których źródłem jest często, drugi człowiek. Lękamy się o własne życie i mienie. Lękamy się o naszą przyszłość, doświadczając kruchości i niepewności człowieczego losu. Lękamy się w obliczu choroby i śmierci, niestety czeto teraz odczuwamy lęk w okresie pandemii, bo lękamy koronawirusa. Lękamy się również o naszych najbliższych, o ich los o ich zdrowie.
Dzisiejsza Ewangelia wychodzi naprzeciw naszym obawom. Zapewnia nas Jezus, że los człowieka jest w ręku Boga, Pana nieba i ziemi, troszczącego się o wszystko, co stworzył. Niezwykle proste i przekonujące są słowa Jezusa. Mówi, że żaden z wróbli nie spadnie na ziemię bez woli Ojca Niebieskiego. A przecież na naszych głowach są nawet policzone wszystkie włosy. „Dlatego – zwraca się do nas Jezus – nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli” (por. Mt 10, 29-31). Trudno nie zgodzić się z tymi słowami…
Dalej Jezus mówi:. „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle” (Mt 10, 28). Oto pełna odpowiedź na nasze lęki. Uczniowie Jezusa żyją w świecie, w którym istnieje zło i grzech, przemoc i prześladowanie. On sam – nasz Pan – doświadczył nienawiści, przemocy, cierpienia i śmierci. Odniósł jednak radykalne zwycięstwo nad mrocznymi siłami zła i obiecał udział w tym zwycięstwie wszystkim, którzy pójdą za Nim i przyjmą Jego Ewangelię, jako program życia i działania.
Dlatego powinniśmy się bać tylko jednego: zatracenia własnej duszy, czyli oderwania się od Jezusa, zejścia z drogi, którą On nam wytyczył, i w konsekwencji nie dotarcia do celu naszej ziemskiej wędrówki – do Bożego, wiecznego królestwa życia i miłości.
Dawanie świadectwa Jezusowi i Jego Ewangelii jest wpisane w życie chrześcijanina. Za to świadectwo, za to przyznawanie się do Jezusa, trzeba czasem zapłacić wysoką cenę. Mówią o tym całe dzieje Kościoła. W tym świetle odczytujemy dzisiaj słowa naszego Pana: „Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10, 32-33).
Te słowa o przyznaniu się przed ludźmi do Chrystusa trafiły do serca Floriana, oficera armii cesarskiej, który nie wahał się pospieszyć z pomocą i pokrzepić prześladowanych chrześcijan w IV w. za czasów Dioklecjana. Nie wahał się wyznać swojej wiary, przynależności do wspólnoty Kościoła. Przyznał się przed ludźmi do Jezusa Chrystusa. Nie wycofał się. Nie zdezerterował. Nie poszedł na żaden kompromis. Zapłacił za to najwyższą cenę. Zniósł wszystkie tortury i zakończył życie z zawieszonym u szyi kamieniem w wodach rzeki Enns. To wszystko dokonało się ponad tysiąc siedemset lat temu, w 304 roku, ale nadal przemawia do naszej wyobraźni, do naszych serc. Kościół, jako wspólnota pamięci, przechowuje takie cenne świadectwa wierności i miłości swoich synów i córek. Świadczą one bowiem o tym, że Ewangelia to żywe słowo, zdolne dotrzeć do głębi serca człowieka i uczynić go zdolnym do uczynienia ze swego życia daru dla Boga i dla bliźnich. Taką wymowę i taką wartość ma męczeńska śmierć świętego żołnierza Floriana. Usłyszał on i potraktował dosłownie słowa św. Pawła z odczytanego dziś Listu do Tymoteusza: „Weź udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa” (2 Tm 2, 3).
Te słowa odnoszą się również do nas. Każda i każdy z nas może i powinien uczestniczyć w trudach budowania świata bardziej sprawiedliwego i solidarnego, bardziej ludzkiego, a więc i bardziej Bożego. Każdemu z nas konkretne, życiowe powołanie wyznacza zakres obowiązków i odpowiedzialności w przestrzeni życia osobistego i rodzinnego, zawodowego i społecznego. Dzisiaj w sposób szczególny i z wdzięcznością myślimy o strażakach, których patronem jest św. Florian. Ich służba uosabia najpiękniejsze wartości podejmowania trudnych wyzwań, zmagania się z przeciwnościami losu, spieszenia z pomocą zagrożonym braciom i siostrom, i to niejednokrotnie z narażeniem własnego życia. Jesteśmy im za to wdzięczni! Jesteśmy wdzięczni rodzinom strażackim, które ich wspierają w tak ważnej i potrzebnej służbie.
Dzisiaj w święto św. Floriana, zgromadzeni na sprawowanie Eucharystii, tu w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia i wszyscy, którzy się z nami łączą dzięki transmisji telewizyjnej, jako wyraz naszego podziękowania, chcemy modlić się za Strażaków z Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej, którzy zawsze są gotowi do pełnienia służby w miastach i wioskach w całej Ojczyźnie…
Piękną tradycją jest, że strażacy przybywają każdego roku 4 maja do Bazyliki św. Floriana, by przy relikwiach świętego Męczennika wypraszać błogosławieństwo na cały rok. Ta tradycja w ostatnich latach jest bardzo ożywiona, pielęgnowana i za to wielkie dzięki strażakom.
Modlimy się jeszcze za ludzi ciężkiej i niebezpiecznej pracy: za Hutników, Kominiarzy, których święty Florian jest także patronem. i prosimy aby święty Męczennik miał ich w swej szczególnej opiece, strzegł ich i ochraniał….
Módlmy się za nas samych, byśmy byli odważni, mężni i zawsze gotowi do dawania świadectwa wiary Chrystusowi, jak to uczynił, nasz Patron św. Florian. Amen.
Źródło: Sanktuarium Bożego Miłosierdzia